I znowu góry, o których z uporem maniaka marzę, do których tęsknię i wracam. Każdorazowo mam wrażenie, że są trochę wyższe, ale tak na prawdę, to mnie lat przybyło.  Pierwsze spotkania z nimi odbywałem w latach ’60.  Nadal urzekają i uzależniają jak narkotyk. Znowu „chwila” w Pieninach, głęboki oddech zachwytu na przełomie Dunajca. Tu, w górach serce znowu jest młode, a łupanie w stawach jakby mniej dokuczliwe

Wcale nie obiecuję poprawy – na pewno będą kolejne zdjęcia z Pienin.

„W góry, w góry miły bracie, tam przygoda czeka na Cię.”